czwartek, 30 sierpnia 2012

2. Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać ♥

Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać ♥

Tsa, jakoś mi ta podróż minęła. W ciszy... Gościu chyba był zdziwiony tym, jak się zachowuję. Jeżeli często będzie przy Zayn'ie, będzie miał przesrane tak samo jak on.
- Jesteśmy. Poczekaj, otworzę ci drzwi.- powiedział parkując pod wielką willą.
- Nie jestem niepełnosprawna, sama to zrobię. - powiedziałam, po czym otworzyłam drzwi od strony pasażera i wysiadłam z pojazdu. Zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi wejściowych.
- Masz racje, sam sobie dam z tymi wszystkimi bagażami radę.- krzyknął Lokowaty.
Jednym ruchem pociągnęłam za klamkę od drzwi wejściowych, po czym weszłam do środka. Rozejrzałam się wokoło. Był to przepiękny przedpokój. Ba, posiadał wielkość mojego całego mieszkania ! Podłoga była śliska oraz biała, ściany ciemne i bordowe ,a sufit przyozdabiał wielki żyrandol, chyba wysadzany diamentami.
- Nie przywitasz się ?- usłyszałam głos za mną.
Zayn.
- Wiesz, jakoś nie czuję takiej potrzeby.- skomentowałam. Nie był to srogi ton. Przypominał raczej miłą odmowę.
- A szkoda, stęskniłem się za tobą.- powiedział.
- Nie dzwoniąc przez długi czas ?- spytałam. Dopiero się rozkręcam.
- Dzwoniłem.
- Raz. Nie dobijałeś się zbytnio. - podeszłam trochę bliżej. Stałam z nim twarzą w twarz.
- Wina charakteru. Rodziny się nie wybiera.
- Szkoda, bo chętnie bym ją wymieniła.- zaczynała się ostra wymiana słów. Dajesz, kuzynie, pokaż na co cię stać XD.
- Nie doceniasz tego co masz.
- Może dlatego, że mam tak niewiele.
- Jesteś strasznie pyskata, mówił ci to już ktoś kiedyś ?
- Słyszę to co najmniej dziesięć razy dziennie. No chyba ,że zrobię sobie relaksik od domu na jakiś czas- wykrzywiłam usta w szyderczy uśmiech. Nie lubił ,gdy ktoś nie szanował rodziny tak jak ja to robiłam właśnie w tej chwili. Bingo, Lol !- Gdzie jest mój pokój ?
- Na górze, korytarzem do końca, ostatnie drzwi po prawej.- dał mi wskazówki. Jej, normalnie pokazałby mi drogę, musiał się ostro wkurzyć. Nie lubi niemiłych powitań.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i czmychnęłam na górę.

                                                       ***
- Mówię ci, Shau, to jakaś kompletna masakra.- rozmawiałam z moją przyjaciółką koło dwudziestej pierwszej na skype. 
- Przypomnisz mi, ile już tam jesteś ?
- Ze trzy godziny.
- Faktycznie, masakra- roześmiała się.
- Weź to na poważnie. Od trzech godzin siedzę w czterech ścianach. Umyłam się o dwudziestej ! A wiesz, że nigdy nie biorę prysznica tak wcześnie. Do tego pije na noc ! A przecież ja zawsze wpieprzam orzeski w czekoladzie, żeby nie chodzić po nocach siusiu...- wymieniałam największe wady tego miejsca. Ludzie, byłam ponad osiem godzin drogi do domu ! Dostawałam w tej chwili szału !
- Wiesz, zawsze możesz wyjść z swoich czterech ścian i grzecznie pooglądać meczyk z swoim kuzynem.- powiedziała.- No chyba ,że to nie fan sportu, jest szansa, że obejrzysz jakieś science-fiction albo mrożący krew w żyłach horror lub...
- Shaunie, nie będę z nim rozmawiać ! Dostaję pierdolca przez to miejsce ! Jest takie wielkie, pełne rzeczy Zayn'a i takie... no wielkie !- rozpaczałam, a moja przyjaciółka zaśmiała się melodyjnie.
- Kotku, sądząc po twoim burdelu, raczej nieźle się nudzisz.
- Przecież u siebie zawsze miałam porządek, rozumiesz, ALWAYS !- krzyknęłam.
- Może dlatego ,że prawie nigdy nie bywałaś w domu.- wyjaśniła.- Lol, możesz mi wreszcie powiedzieć skąd ten burdeling ?
- Szukałam mojej bluzy. Jestem przyzwyczajona do upałów, więc spakowałam ją gdzieś na sam dół walizki...
- Której walizki ?
- Też zadawałam sobie to samo pytanie. Do tego byłam wkurwiona ,bo jazda z tym lokowanym typkiem była tak długa, że aż z nudów zjadłam wszystkie moje orzeszki w czekoladzie...
- A teraz opychasz się mega słodzoną oranżadą z tesco ?- spytała.
- Dokładnie.- odpowiedziałam cały czas sącząc napój.- Jutro, o ile wgl stąd wyjdę, kupię sobie zapasy czekolady na cały miesiąc. Muszę jakoś tu przetrwać.
- Lol, to nie potrwa tak długo, zobaczysz ! Zanim się obejrzysz, będziesz już w domu...- próbowała mnie pocieszyć.- Chyba ,że okaże się ,że nie chcesz wracać.
- Pff, jedno słowo i już by mnie tu nie było !
- A może się zakochasz ?- westchnęła.
- Gdybyś siedziała obok, już dawno oberwałabyś poduszką- ostrzegłam- żałuję ,że tak bardzo się do was przyzwyczaiłam.- wypaliłam nagle. Shau spoważniała.
- Nie żałuj, będziemy często rozmawiać przez skype, gg i telefon. Przecież z resztą ekipy też możesz utrzymywać kontakt !- przyznałam jej rację.
Nagle przyszedł do niej sms.Szybciutko odczytała go.
- Nestea napisała ,że mamy jakieś spotkanie...
- Jasne, idź. Ty teraz będziesz się świetnie bawić, a ja opierdalać ,bo moja matka chciała się mnie pozbyć.
- Zrobiła to dla twojego dobra. - uśmiechnęła się przyjaźnie.- zdzwonimy się później ?- spytała. Pokiwałam głową na "tak".- Trzym się.- i wyszła z skype.
Ja też postanowiłam wyłączyć laptopa.
Siedziałam tak przez chwilę w milczeniu.
Mój dołek minął, zastępując się dziką złością. Rzuciłam laptopa w kant kanapy dla rozładowania emocji.
obraz
- Zaczął mulić czy co ?- usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców. Kuzyn wskazywał palcem na laptopa ukrytego pod poduszką.
- Nikt nie uczył cię pukać, Zayn ?- spytałam.
- Chciałem sprawdzić jak się masz i... przeprosić za dzisiejszy incydent. Powinienem cię oprowadzić po domu, zapoznać z moimi współlokatorami, powiedzieć, żebyś czuła się jak w domu...
- Czekaj, czekaj.... Współlokatorami ?- zdziwiłam się.
- No, tak. Chodź na dół. Zawsze siedzimy w salonie do północy.
- Jakoś nie mam ochoty- odmówiłam i upiłam łyk oranżady.
- Ale wiesz, zamówiliśmy pizze. Będzie też twoja ulubiona, wegetariańska...- wiedział jak mnie przekonać.
Wkurw minął, zastępując się głodem. Mmm, wegetariańska...
Zaburczało mi w brzuchu.
- Dobra, pójdę poznać tych twoich cholernych współlokatorów, o ile nie zjedzą mi całej pizzy.- kuzyn roześmiał się.
- Nie martw się, będzie calutka twoja.



***********************

Jejku ,dziękuję wam za 480 wyświetleń !
To dla mnie na prawdę bardzo miłe : ).
Dziękuję również za komentarze i obserwujących... Trochę się was tutaj zebrało :D.
I obyście się dalej mnożyli ! XD

Przepraszam ,że tak długo musieliście czekać na NN, ale ostatnimi czasy często spotykałam się z znajomymi na dworze i to dawało mi brak czasu. W końcu, z wakacji trzeba korzystać ,bo zaraz ich nie będzie : (.
Dzisiaj kupowałam już zeszyty do szkoły. Zostały mi tylko takie duperele jak długopisy, ołówki itp.
A wy macie już książki itd. ?






  

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

1. Jedno miejsce, w którym spędzaliśmy prawie całe swoje dzieciństwo, ma wiele wspomnień ♥

Jedno miejsce, w którym spędzaliśmy prawie całe swoje dzieciństwo, ma wiele wspomnień ♥
Trzy walizki- spakowane.
Dwie torby podręczne- poupychane po brzegi.
Jedna torba podróżna- gotowa do pakowania niezbędnych kosmetyków do ciała, peelingów, kremów, rzeczy do make-up'u, przyborów do pielęgnacji włosów, lakierów...
Zaczęłam wypełniać wolne miejsce w ostatniej wolnej torbie w tym domu. Czy udało mi się wszystko wziąć ? Na styk, ale udało.

Puk, puk.
- Co chcesz, Pat ?- spytałam niezbyt miłym tonem.
- To nie Pat. Z resztą uważam, że do swojej własnej rodzicielki powinno się zwracać raczej mamo, czy jakoś tak.- zwróciłam swój wzrok w stronę drzwi wejściowych.
- Shaunie !- ucieszyłam się na jej widok. Dziwne ,że mama wpuściła ją do mieszkania. W końcu jak kara, to już surowa. Żadnych rozmów z znajomymi; zero wychodzenia poza teren domu.- co ty tutaj robisz ?
- W tej chwili siadam- i rozłożyła się na mojej wygodnej pufie.- a tak na poważnie, to twoja MAMA- podkreśliła to słowo bardzo soczyście- powiadomiła mnie, że dowiedziała się o naszym incydencie...
- Właśnie- przerwałam jej. Wreszcie mogłam dowiedzieć się caluteńkiej prawdy. Przynajmniej ona zawsze była trzeźwa.- chciałabym się dowiedzieć, jak to wszystko wyglądało.
- Nie za ciekawie- próbowała zamknąć ten temat w jednym zdaniu, jednak ja chciałam dotrzeć do prawdy.
- Shau, ze szczegółami- szepnęłam.
Głośno wypuściła powietrze z płuc.
Po chwili ciszy, wreszcie postanowiła przemówić.
- Swag zaczęła troszkę przesadzać... Ba, nawet ostro przegięła ! Podeszła do jakiegoś faceta siedzącego w kącie lokalu z jakąś dziewczyną. Zaciągnęła go na parkiet. Ocierała się o niego i wgl, jak to ona krzyczała,  uprawiali "erotic dance". Nie wnikaj w szczegóły, to trzeba było zobaczyć...
- Ale co dalej ? Przecież Swag tylko tańczyła, to normalne...
- Ale jak to ?! Ona jest nienormalna ! Czy podrywałabyś zajętego faceta ?! Potem zaczęła się z nim lizać na środku parkietu. Ta dziewczyna ,z którą siedział, podeszła i walnęła ją w twarz. No i wtedy dopiero zaczęła się dzika plątanina nerwów... - Shaunie mówiła z oczami niczym narkomanka. Zawsze tak wygląda, gdy opowiada coś strasznego ,co mocno nią wstrząsnęło.- Uwierz mi na słowo, nie chciałabyś tam być.
- Coś się jej stało ?- teraz najważniejsze było to, by mogła dalej normalnie funkcjonować.
- Swag nie, ale tej dziewczynie...Krew była wszędzie...
- No ok, Swag ją skasowała... A gdzie wtedy byłam ja ?- to pytanie nie dawało mi spokoju, odkąd Shau zaczęła wgl opowiadać.
- Ty to tam cały czas siedziałaś w kiblu. Ciągle mówiłaś, że chcesz sobie przypudrować nosek.
Wybuchłam śmiechem.
- Przemywałaś sobie twarz mokrym papierem toaletowym.- teraz to ona się śmiała.
I tak przez jakiś czas moja przyjaciółka pomagała mi spakować resztę niezbędnych rzeczy do torby podróżnej.
Trudno powiedzieć o czym rozmawiałyśmy. O wszystkim i o niczym.
Rozstanie z nią jest czymś na prawdę bolesnym. Z resztą paczki też. Jednak Shaunie to była jedyna osoba ,która tak na prawdę znała moje uczucia ( a ja do tych płaczących i użalających się nad sobą laseczek raczej nie należę. Wolę wszystko dusić w sobie ).
- Dziewczynki, przyszłam tylko zapytać, jak wam idzie pakowanie.- spytała czułym matczynym głosem przez lekko uchylone drzwi mojego pokoju.
- Jako tako- odpowiedziałam obojętnie. Shau szturchnęła mnie w ramię. Przewróciłam oczami.- właśnie skończyłyśmy, mamo.
- To dobrze. Samochód zaraz podjedzie.- i odeszła.
Chwileczkę... A to mój ukochany kuzyn ,który zaoferował się do naprostowania mnie nawet po mnie nie przyjedzie ? Wow, ciekawe, czy ta gwiazdeczka nie straciła zbyt dużo kasy na wysłaniu szofera...

Zniosłam wszystkie walizki przed domek. Oczywiście z małą pomocą Shaunie. Lexi też próbowała się udzielić, ale nie pozwoliłam jej tykać swoich rzeczy. Jeszcze tylko siostry mi do pomocy brakowało, nie lubię jej...
Nadjechał czarny, dość duży samochód, który na bagażniku posiadał wielką oponę. Zza drzwi od strony pasażera wysiadł chłopak, posiadający kręcone włosy na głowie. Kolor jego loczków przypominał gorzką czekoladę. Miał na sobie zwykłą, szarą koszulkę oraz zieloną bluzę z nike. Na nogach widniały czarne, długie spodnie, które ewidentnie miały trochę za nisko krok.
Chłopak zdjął policyjne okulary przeciwsłoneczne, ukazując przy tym swój uśmiech, przyozdobiony dołeczkami w policzkach.

- Dzień dobry, Pani Thoren- przywitał się z moją mamą.
- Cześć, Harry !- uśmiechnęła się przyjaźnie.- A to jest moja córka Lexi-Anne - jak mnie denerwowały te jej idiotyczne dwa imiona...- , drugie dziecko, Lola, z którą będziesz mieć przyjemność spędzać czas, oraz jej przyjaciółka Shaunie.- przywitał się z nami skinieniem głowy.
- W takim razie pożegnaj się z wszystkimi i w drogę.- przytuliłam mocno Shau oraz zerknęłam kątem oka ( tak, wiem, nie ma kąta oka XD ) na Pat i Lexi.
Z uniesioną głową wsiadłam na miejsce obok kierowcy. Przez przyciemnioną szybę widziałam, że jeszcze przez chwilę o czymś rozmawiali. Potem wypytam o wszystko Shaunie.
Lokowany włożył moje walizki do bagażnika, po czym zasiadł za kierownicą.
- Jedziemy ?- spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Głupie pytanie- odpowiedziałam i włożyłam słuchawki do uszu.
O tak, coś czuję ,że mój bunt będzie nie do wytrzymania. Kochany kuzynie, to będzie dopiero początek, przygotuj się XD.

Po dwóch godzinkach moja MP4 zdechła. Czemu jej nie doładowałam przed wyjazdem ? D:
Wyjęłam słuchawki z uszu.
- Już nie słuchasz ? - spytał zdziwiony.
- Nie. Rozładowała się. - odparłam.
- Możesz puścić coś z radia- zaproponował. No proszę, myśli sobie ,że uda mu się zaprzyjaźnić , jak będzie ze mną rozmawiać... To nie takie proste, kotku.
Zajrzałam do skrytki z płytami, i zaczęłam przeglądać każdą po kolei.

One Direction, Cher Lloyd, Coldplay, Cheryl Cole...

- Preferujesz jedynie pop ?- skrzywiłam się.
- Tak. A ty czego słuchasz ?- zapytał.
- Na pewno nie tego...- z takiego rodzaju muzyki lubiłam jedynie Jasmine V. I to jej nutki miałam w tej chwili ochotę posłuchać...
Zaczął nastawiać radio. Szum, szum , szum, szum... wiadomości i szum.
- Eee... Tutaj radio raczej nie działa.- no co on nie powie ? Przejeżdżamy przez jakąś wielką dziurę !

- Wiesz przynajmniej ile jeszcze do Londynu ?- zapytałam po chwili ciszy.
- Jakieś... 5-6 godzin.
To będzie na prawdę nudna podróż...


********************


Witam was przy pierwszym rozdziale ! :D Miałam go dodać w poniedziałek, ale po napisaniu nie mogłam się doczekać, by go opublikować XD
Ktoś to wgl czyta ? :P



      

   
  

sobota, 18 sierpnia 2012

O.Prolog.

Proponuję zapoznać się wpierw z zakładkami na górze, tzn. " Główni" , " Znajomi 1D", " Paczka Lol" , "Rodzina Loli" i "Inni" aby lepiej obeznać się w opowiadaniu.  


- Znów wpadłaś w tarapaty, Lola. Ile razy ci mówiłam, że masz unikać wpadek, szczególnie w wakacje ! Idziesz już do drugiej klasy, licealistko. Powinnaś o siebie dbać, a nie szlajać się z jakimiś aroganckimi hultajami ! Jak ja cię wychowałam ? Oh, ręce mi normalnie opadają... - moja matka jak zwykle robiła mi wykłady na temat tego, jak mam się zachowywać, kogo unikać itp., itd.
Ale może nie zaczynajmy mojej historii od tego właśnie wydarzenia. Przenieśmy się noc wstecz, a dokładniej do godziny 23:30.

Dostałam sms-a od Swag.

Primo balerino, długo mam jeszcze czekać aż ruszysz swoje szanowne cztery litery i wyjdziesz z swojego zasranego pokoju ?

Od razu wyjrzałam przez okno. Stała tam caluteńka paczka. Swag, Nestea, Shaunie, Josh i Justin.
Cichutko czmychnęłam do przedpokoju i jak debil zaczęłam pospiesznie wkładać stópki do nowiutkich trampek. Chociaż ,że to nadal było lato, wolałam zarzucić na ramiona cieniutkie bolerko.
- Strzałka kochani.- szepnęłam próbując jak najciszej zamknąć drzwi od mieszkania.- co was tutaj sprowadza ?
- MELANŻ BICZ !- krzyknął już troszkę wstawiony Justin.
- Zamknij ryj tchórzofretko !- wszyscy byliśmy już przyzwyczajeni do dziwacznych tekstów Swag.- chcesz żeby Lol miała przypał ?!- szeptała, ale była wkurzona.
- Dobra, możemy już iść ?- spytała Shaunie.
- Ty nas pośpieszasz ?!- Nestea dostała szoku termicznego. Shau zawsze była przeciwna wymykaniu się z domu czy melanżom, chociaż ,że czasem zdarzyło wymknąć jej się z mieszkania czy ostro zabalować.

Wkońcu dotarliśmy do klubu, co prawda z małą pomocą Shaunie, która chciała jak najszybciej wejść do klubu, żeby z niego jak najszybciej wyjść.
Zaczęłam od wypicia kilku kieliszków. Nie miałam doła, po prostu Swag dużo chlała, nie chciałam aby piła samotnie. Potem wypiłam ze dwa drinki razem z Shaunie i rozpoczęliśmy niezłą zabawę na parkiecie ( tzn. ja i Swag tańczyłyśmy z nadmiaru alkoholu, Shau chciała się po prostu pobawić na trzeźwo, bo raczej po dwóch drinkach trudno się upić. Josh siedział przy barze i sączył piwko, a Jus i Nestea lizali się w męskim kiblu.
Nie wiem co było dalej, płyta mi się zacięła.

Obudziłam się w swoim pokoju. Nade mną widniała twarz matki. Resztę historyjki już chyba kojarzycie z początku prologu.
Żeby nie było, nie jestem alkoholiczką. Ja po prostu piję ,jeśli towarzystwo też pije. Nie chlam kiedy towarzystwo robi sobie nockę bez alko- proste. Nie jestem uzależniona i szczerze mówiąc- nigdy nie doświadczyłam takiego uczucia.
No ale wróćmy do sensu naszej ( a w zasadzie to mojej ) historyjki...

- Myślałam nad tym na prawdę długo i doszłam do wniosku ,że wyślę cię do kuzyna.- i mój zajebisty świat w jedną sekundkę legł w gruzach, a ja nie miałam nic do powiedzenia.