środa, 26 grudnia 2012
8. Im gorzej tym lepiej. ♥ [ cz. 1 ]
Im gorzej tym lepiej. ♥ [ cz. 1 ]
Perrie patrzyła się na mnie z znajomym już uśmiechem na twarzy. "Dlaczego ja ?" !
Wsiedliśmy do limuzyny ( wiecie, takiej cool, jak to się wożą gwiazdeczki. Długa, czarna... Nie mój klimat ! ).
Przejechaliśmy niecałe 2 minuty i dotarliśmy na miejsce. ( Wow, to już mogliśmy się pofatygować na piechtaka xd )
Weszliśmy do pomieszczenia. Wszystko było przyozdobione choinkami, bombkami i innymi świątecznymi pierdołami... Kurwa, z tego wszystkiego zapomniałam, że już jutro są święta !
- Dobra, chodźcie, staniemy i porobimy sobie razem kilka wspólnych fotek.- powiedział Louis.
Tak też zrobiliśmy.
- Eee... Niall, co ja mam robić ?- zapytałam zdesperowana.
- Stać i się uśmiechać- odpowiedział. Kurwa, a co to ,stojący pokaz mody ?! Nie ogarniam...
Po jakimś- jak to uznał Liam- krótkim czasie pozowania- każdy z swoją parą powędrował gdzie indziej. A tak wgl to szczęka mi już odpada ! Musiałam szczerzyć ryj jak jakaś hipokrytka ! Boli mnie cała twarz...
- Dziwnie tu- powiedziałam do towarzysza. Uśmiechnął się.
- Jesteś jeszcze nie przyzwyczajona. Kilka takich gal i będziesz się czuła jak ryba w wodzie !- to będzie więcej takich gal ? O.o
- NIALL ! NIALL !- darła mi się jakaś laska do ucha. W ręku trzymała mikrofon z MTV, obok miała kamerzyste z kamerą. Czyżby jakiś wywiad ?- Czy to twoja dziewczyna ?
Zaczęłam się śmiać. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że ona pyta poważnie. Odpowiedziałam, jej jednym słowem: NIE.
- No właśnie- potwierdził spokojnie Nialler.
- To kim ona jest ?! Jak ma na imię ?! Czemu z nią przyszedłeś na galę ?!- kurwa, laska, przystopuj ! Pytanie, odpowiedź, pytanie, odpowiedź, a nie kurwa pytanie, pytanie, pytanie, pytanie...
- To Lola, kuzynka Zayn'a, mieszka z nami.- powiadomił, po czym odszedł. Popatrzyłam jeszcze chwilę na babkę z mikrofonem w ręce i doszłam do chłopaka.
Była chwila ciszy. W sumie to i tak nie mieliśmy po co rozmawiać, wszelkie odgłosy tłumiły dźwięki aparatów z fleszem.
- Może się stąd urwiemy ?- szepnął mi do ucha.
To chyba był najlepszy pomysł jaki dotychczas słyszałam. Serio. Żaden z ostatnich pomyślunków nie był dobry. Wyliczać ? :
1. Przyjazd tu- błeee.
2. Poznanie znajomych Zayn'a - błeee.
3. Bycie miłym dla Zayn'a i dla tych powyżej - błeee.
4. Przyjście na gale - błeee.
Same złe ajdije xd.
Wyszliśmy na zewnątrz.
W sumie to nawet nwm po co on chciał stamtąd iść xd. Trudno, musiałam być miła c'nie ?
- Możesz mi coś powiedzieć ?- zapytał.
- Możesz - dziwne to ich słownictwo xd. Takie... miłe.
- Czemu aż tak bardzo nienawidzisz Zayn'a.
No teraz to dojebał. Od czego by tu zacząć ?
- A więc jest krety...- i wtem zawitała ciemność. Po prostu jebana nicość. Chyba zemdlałam...
_____________________
Jak widzicie, ciekawy zwrot akcji :). Planuje napisać kolejny rozdział dosyć szybko. Nwm, pewnie na ten weekend będzie żeby nie trzymać was w niepewności xd.
Poza tym dziękuje za 2374 wyświetlenia ! Jestem ogromnie szczęśliwa taką liczbą <33.
Moglibyście w miarę możliwości rozsławiać blog ? Byłoby mi bardzo miło jakby przybyło was tu więcej :). DZIĘKÓWA ZA WSZYSTKO <33
Ps. Zaznaczajcie odpowiedzi w nowej ankiecie po prawej. :**
niedziela, 25 listopada 2012
Przyjaciół miej zawsze blisko siebie ,a wrogów jeszcze bliżej ♥
Przyjaciół miej zawsze blisko siebie ,a wrogów jeszcze bliżej ♥
Rano nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Trzeba było pojechać po sukienkę, zrobić się na bóstwo... Ogólnie- musieliśmy się ogarnąć.
Na zakupy zabrał mnie Liam wraz z swoją narzeczoną- Danielle. Była miła i tyle.
Przez całą drogę nie odzywało się żadne z nas. Żaal. xd.
***
- Podoba ci się ta sukienka ?- spytał Li.
- Liam, czy ty kiedykolwiek widziałeś jak ubiera się kobieta na galę ?!- zdenerwowałam się. to już chyba 50 sukienka z rzędu ,która mu się podoba...
- Zgodzę się z nią. Nie poszłabym w tym nawet na plażę. - zaczęłyśmy się brechtać. Nawet fajna ta jego laska.
Liam wyszedł z sklepu.
- Jaki foch !- skomentowała. I w tej chwili skamieniała. Po prostu zastygła w jednej pozie i wskazała palcem wskazującym na wiszącą w sklepie sukienkę. - Muszę ją mieć.
Nie była jakaś mega śliczna. Zwykła niebieska sukienka.
***
Kupiliśmy to, co Dan chciała.
- Dobra jest...- Liam spojrzał na wyświetlacz komórki- 15. Muszę się zbierać do studia, dużo zachodu z tą nową płytą.
- Spoko - powiedziała Danielle.- Ja zostanę z Lol i pomogę jej coś wybrać.- oczywiście na pożegnanie dali sobie soczystego buziola. Ahh, te zakochańce... xd.
Li wyszedł z centrum handlowego.
- Jestem padnięta- powiedziałam.- chodźmy do domu czy coś.
-A sukienka ?
- W dupie to mam. Pójdę w czymś z mojej szafy...
W w ten oto sposób znalazłyśmy się w drodze do domu Danielle.
Był cudowny ! Od progu widać już było duży salon połączony z kuchnią. Zaraz za nią znajdowały się jakieś dwie pary drzwi. Wydaje się, że mieszkanie jest małe, ale rzeczywistości jest wielkie przez ten cudowny salonik xd.
- Chcesz coś do picia ?- spytała wchodząc do kuchni.
- A co masz ?
- Cole i wode.- odpowiedziała. Dość ubogo. Wypiłabym sobie jakiegoś energetyka...
- Cole.
I tak też siedziałyśmy i plotkowałyśmy o wszystkim co się tutaj dzieje. O moich przyjaciołach z domu rodzinnego, o mojej nienawiści do Zayn'a, zniszczonym życiu...
- Dasz radę. Zayn to na prawdę fajny facet.- powiedziała. Troszke się przed nią otworzyłam xd.
- Nie ważne.- powiedziałam od czapy.- nadal nie mam nic na galę.
Dan zaśmiała się.
- Ta przyjechały po ciuchy, zamiast szukać usiadły i gadały.- uśmiechnęłam się delikatnie. Z tej ich pokręconej paczki najbardziej akceptuje właśnie Danielle. Jest jedną wielką zaletą :).
Poszłam do garderoby Dan. Miała tam od chuja rzeczy !
- Ty w tym wszystkim chodzisz ?!- zdziwiłam się.
- Niee. Połowa rzeczy jest mojej koleżanki, Paige Thomas. Wprowadziła się tutaj na parę dni.
- To jest super, i to też, a to to już wgl mega.- wskazywałam po kolei zajebiste ciuchy.
- Hahah chyba bardziej gustujesz w stylu Paige. Wybierz sobie co chcesz, ja pójdę się ubrać.
Uznałam ,że chce wszystkich zszokować. Oczywiście nie tak bardzo jak Lady Gaga kreacją z mięsa xd.
Tutaj musi być coś takiego...
MAM !!!
Cudne legginso-rajstopy. do tego jakiś delikatny sweterek- nie chcę przesadzić i bomba wybuchowa ! Egzotyczna mieszanka, takie pum ! xd. Do tego te buty powybijane ćwiekami... Jest git :).
- Danielle znalazłam coś dla siebie ! Jest zajebiste!
- Nie drzyj się, stoje obok xd.- faktycznie ,stała xd. Wyglądała... słodko. Nie lubię takich połączeń. Pewnie wszystkie z nich będą tak wyglądać... - Przebieraj się ,a ja wyprostuję włosy, już mi się zaczynają kręcić i puszyć...
- OK.
***
Jakoś udało nam się wyszykować na 18.30. Dan przez cały czas namawiała mnie żebym złożył sukienkę i szpilki, ale to nie w moim stajlu xd.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. W progu stali chłopcy i trzy dziewczyny.
Wszyscy elegancko się przywitali. Omg ta gala to będzie jakaś kompletna masakra xd.
Towarzyszka Lou to Eleanor. Są razem od jakiegoś roku.
Towarzyszka Li to oczywiście Dan.
Towarzyszka Harry'ego to jakaś modelka, Emma. Są przyjaciółmi. Sratatata xd
Towarzyszka Niall'a to zapewne ja xd
A towarzyszka Zayn'a to...
- Hej ,jestem Perrie.- ... to babka z kebabowni !
___________________
Jak widzicie gala niedługo się zaczyna :)
A tak wgl to chciałam stworzyć dla was fan page na fb. Tak też zrobiłam xd. W galerii zobaczycie już pierwsze zdjecia. Najpierw będą to stroje każdej z dziewczyn ;).
Lajkujcie !
http://www.facebook.com/Drama.queen.Loll
sobota, 10 listopada 2012
6. Życie to piękny teatr, lecz repertuar marny ♥
Życie to piękny teatr, lecz repertuar marny ♥
Dokończyłam sałatkę. Chłopcy patrzyli tak, jakby chcieli zjeść i ją i mnie. Jak są głodni to niech se zjedzą te durnowate kanapeczki z masłem orzechowym !
- Nie patrzcie się tak na mnie.
Zaśmiali się.
- Nie śmiejcie się tak ze mnie.
Czy byli dziwni ? Ooooo tak, w stu procentach.
Nagle zadzwonił telefon Louis'a.
- Halo ?... Mhm... Jasne.... To jedź !... Pa...
I koniec rozmowy. No nie powiem, mega intelidżentna była :3.
- Kto dzwonił ? - spytał Blondyn.
- Liam. Zaraz tu będzie.
- Super. To ja zrobie popcorn.
Lou poszedł poszukać jakiegoś filmu, a ja patrzyłam jak blondyn otwiera lodówkę.
- Czeko szukasz ?
- Popcornu - odpowiedział. Ani przez chwilę nie przestał oblizywać górnej wargi. Łakomstwo na popcorna ? Bynajmniej...
- W lodówce ?! - zdziwiłam się. Kto kurwa trzyma popcorn w lodówce ?! xd.
Spojrzał na mnie. Patrzył się, patrzył, patrzył i jeszcze chwilę się jopił... Aż nagle spuścił wzrok i zamknął lodówkę.
Po tym usiał na przeciwko mnie ( przy stole ) i zrobił smutna minę.
- Chce popcornusia...- załkał.- Takiego słonego, kochanego, dobrego... Pysia !
Dla świętego spokoju postanowiłam znaleźć mu tego jego popcornusia xd.
Znalazłam go od razu, w szafce na różne proszki do pieczenia, kisiele, budynie itp.
Włączyłam mikrofalówkę, otworzyłam poprorn i wrzuciłam go do maszyny.
Ustawiłam czas.
- Będzie za 3 minuty- powiedziałam do Niall'a.
Jego oczy zrobiły się tak wielkie, jakby przed chwilą ktoś włożył mu do nich łyżeczki.
-Really ?! Dzięki, dzięki, dzięki, dzięks !!!- krzyczał.
Wtem do kuchni wszedł Lou.
- Nialler, nie krzycz tak. Znalazłem super, super, super...
- ... super film ?- zapytałam.
- Dokładnie. - odpowiedział. Po co mu było tyle tych "super" ? xd. Ja jebie...
***
- Aaa ! Czemu ten potwór wyciągnął tą biedną nieszczęsną kobietę z łóżka ?!- krzyknął Niall.
- On ją ciągnie do tej swojej nory.- powiedział Zayn.- oglądałem to już z milion razy.
- To nie znaczy, że musisz nam psuć oglądanie !- krzyknął oburzony blondasek.
Tak, chłopcy niedawno przyjechali.
Tak, oglądamy Paranormal Activity.
Tak, Nialler już dawno zjadł cały popcor i z nikim się nie podzielił xd.
Po skończonym seansie chłopcy uznali, że trzeba zacząć się przygotowywać do jutrzejszej gali. Ja za to poszłam do swojego Zayn'owskiego pokoiku.
Zaraz w drzwiach pojawił się nie kto inny, jak Zayn.
- Mogę wejść ?
- Jak musisz...
Wszedł. Usiadł obok mnie na kanapie.
- Mogłabyś coś dla mnie zrobić?
- Eee... Nie ?- zdziwiłam się. Po co bym miała coś dla niego robić ?!.
- Bo widzisz... Każdy z nas ma z kim iść na tą galę... Prócz Niall'a. Chyba go polubiłaś, prawda ?- chwila, chwila...
- Chcesz żebym poszła na tą galę z Niall'em ?!
- Tak., proszę cię, zrób to dla mnie. Zależy nam na tym. - już chciałam się roześmiać na całe gardło, ale przypomniały mi się słowa Josh'a. Muszę się zaprzyjaźnić, wtedy mnie odeślą.
- No, dobra. Pójdę na galę.- Zayn uśmiechnął się. Na sto procent zrobiło mu się miło. Hehe, jezcze trochę i wrócę do domku...
- To super. Jutro pojedziemy kupić ci sukienkę.
****************************
Witam kochani !
Dziękuję za 1655 wyś. ! Piękna robota <3.
Po przeczytani wielu waszych komentarzy uznaję, że likwiduję rozpiskę. Rozdziały będą w weekendy , bo w tyg. mam zakaz na kompa.
Podoba wam się rozdział ? :****
poniedziałek, 8 października 2012
5. Ludzie się zmieniają, to gra pozostaje taka sama ♥
Ludzie się zmieniają, to gra pozostaje taka sama ♥
Masło orzechowe ?! Mam uczulenie na orzechy... Zayn nic o mnie nie wie, chociaż wydaje mu się ,że wie wszystko...
Wyjęłam telefon komórkowy, po czym weszłam w kontakty. Znalazłam numer " Kebabiszon :D" i wstukałam numer na telefonie domowym. Po kilku sygnałach odebrała jakaś dziewczyna.
- Tak, słucham ?
- Dzień dobry. Czy mogłaby pani dostarczyć jednego dużego kebaba na cienkim cieście z sosem półostrym ? Do tego prosiłabym małe opakowanie ziemniaczków z sosikiem czosnkowym, oczywiście łagodnym, do tego jakaś malutka sałatka warzywna, dbam o linie- powiedziałam.
Dziewczyna chyba zapisała coś w notesiku, bo było słychać dźwięk łamanego grafitu... Czyżby w kebabowni pisali ołówkami ? Oto jest pytanie...
- Czy coś do picia ?
Zerknęłam na blat stołu. Stała tam tylko oranżada. I to do tego niskosłodzona...
- Tak, cole.
- Małą, dużą ?
- Małą.- chwila ciszy.- Coś jeszcze ?
- Tak, adres.- zrobiłam facepalma. Jak można zapomnieć o adresie ? XD Ja to rasowy debil tasmański...
- [ ADRES SILNIE STRZEŻONY XD ]
I tak zakończyłam moją jakże fascynującą rozmowę z panią od kebaba.
Wzięłam komórkę i zadzwoniłam do Josh'a. W końcu dawno nie rozmawialiśmy.
- Halo ? - zapytał zaspany.
- Siemka, tutaj Lol.
- Przecież wiem, wyświetlił mi się twój numer.- miał chrypę.
- A tobie co ? Przechodzisz drugą mutację ?
- Nie, obudziłaś mnie.- ziewnął.
- Jest wpół do jedenastej- westchnęłam. - Śpioch.
- Mogę być i śpiochem. Ale wiesz, jak dobrze się wyśpię do dwunastej, to o dziewiątej będę mógł iść do klubu na prawie całą noc.- roześmiał się.
- Dobra, a jak już wrócisz z tego zasranego klubu to możesz po mnie przyjechać ?
- Są trzy problemy.
- Jakie ? -zdziwiłam się. Tak ciężko ruszyć swoje cztery litery i przygalopować do swej najwspanialszej przyjaciółki ?
- Po pierwsze : nie mam auta, po drugie : nie wiem kiedy, po trzecie : nie chce mi się i po czwarte...
- Miały być trzy problemy.
- ... nie mam kasy na benzynę,
- Bidulek.- udałam ,że płaczę. - na sto pro nie musiałbyś przyjeżdżać dzisiaj.
- Alleluja.
- Rano muszę zjeść śniadanie, zamówiłam sobie kebaba. A resztę dnia jakoś jeszcze wytrzymam...
- Amen. - roześmiałam się.
- Coś ty taki religijny się zrobił ? XD
- Matka karze mi chodzić do kościoła... Uważa ,że jak będę stu procentowym katolikiem to wyspowiadam się ze swoich grzechów i nie będę chlał na imprezach...
- No tak ,ty przecież jesteś nie wierzący...
- Jestem chrześcijaninem nie praktykującym.
- WTF ?!
- Uczyłem się o tym na etyce. Nie pamiętam co to znaczy, ale pamiętam ,że tym kimś jestem.- i znowu brecht.
- A tak zmieniając temat, to wymyśliłem, jak możesz wydostać się z tego burdelikuu.
- Zamieniam się w słuch.- no nie powiem, zaciekawił mnie.
- Kiedy będziesz idealną grzeczniutką dziewczynką, w końcu uznają ,że nie potrzebnie tam siedzisz i odeślą się z powrotem.
Zastanowiłam się przez chwilę.
- Josh ? Jesteś moim bogiem.
I tak minęło nam z pół godzinki.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pożegnałam się z Josh'em i otworzyłam drzwi.
- Witam- powiedziała przeciętnego wzrostu blondynka, rozpromieniona tak bardzo, jakby ktoś płacił jej za to tryliony dolarów. Podała mi kebaba z resztą mojego zamówienia.
- Ile płacę ?
- Dwadzieścia pięć złoty.- uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Jakbym miała banana, na pewno zmieściłby jej się do buzi !
- Przepraszam na chwilę.- szybko pobiegłam do swojego pokoju. Z plecaka wyjęłam portmonetkę, w której było całe 50 zł. Zeszłam na dolne piętro i podałam jej pieniądze.
- Dziękuję i miłego dnia- podała mi kebab oraz resztę. O tak, miły dzień by się przydał...
Wróciłam do kuchni i w spokoju zaczęłam pożerać mojego kebabika <3 Między kęsami wpychałam do buzi ziemniaczki w sosie czosnkowym , a gdy robiłam się spragniona, popijałam to wszytko colą.
Ehh... Rozpusta.
Gdy skończyłam, postawiłam na coś zdrowego. Wyrzuciłam opakowanie po kebabie i ziemniaczkach wraz z szklaną butelką po piciu. Zaczęłam jeść warzywną sałatkę.
Nagle drzwi się otworzyły. Do kuchni wgalopował Niall. Zaraz za nim pojawił się Lou.
- Jesz sałatkę ?- zdziwił się ten pierwszy, a ten drugi się uśmiechną.
- Dlaczego ci tak wesoło ?- spytałam.
- Bo masz na brodzie pełno jakiegoś białego sosu. - i cła trójka wpadła w śmiech. Ahh, te skojarzenia...
***********
Jak widzicie dzisiaj rozdział jest dłuższy.
1010 wyś. ! I <3 U !
A tak wgl to pomoglibyście mi w rozsławieniu bloga? Z góry dziaa : )
Jak podoba wam się rozdział ? W następnym będzie więcej o 1D.
Do soboty ! :D
piątek, 5 października 2012
4. Śniło mi się, że otacza mnie wiele przyjaciół. Budzę się i jednak jestem sama... Przynajmniej tak mi się wydaje. ♥
Śniło mi się, że otacza mnie wiele przyjaciół. Budzę się i jednak jestem sama... Przynajmniej tak mi się wydaje. ♥
Lepiej nie streszczać tego co się dalej działo. Oglądaliśmy jakiś film wpieprzając pyszną pizze. Miałam w dupie o czym oni gadali,skupiłam się na wegetariańskiej. If you know what I mean : P.
Gdy zjadłam uznałam, że już nie mam po co tam siedzieć. Wyszłam po cichutko z ich karcianej nory, która teraz przerodziła się w brudną norę pełną pudełek od pizz ( chyba tak to się odmienia ), opakować po filmach... Na szczęście udało mi się przejść niezauważalnie.
Na górze postanowiłam wejść na fejsa. Od razu napisała do mnie Swag.
Rozmowa :Swag : Hej lasencjo. Co tam ? Kuzynek już chce cie oddać ?
Ja : Elo. Nie. Najgorsze jest to, że on chyba na serio chce doprowadzić mnie do porządku.
S : Haaha, pozdrów go ode mnie. Nie uda mu sie to. Powinien sie cieszyć ,ze wgl zdołałąś wejść do auta z tym jego lokowatym szoferem.
J : Shaunie ci opowiadała ?
S : Tsa, mi i całej reszcie.
J : Tak wgl to to nie był jego szofer, tylko kolega.
S : Nie ważne, miej to gdzieś jak ja. Kiedy wracasz ? Musze sie zadowolić kazaniami Shau, szybkim upijaniem sie Nestea całującej sie w kącie z Jus'em, a Josh jakoś nie ma nastroju na imprezowanie...
J : To dziwne.
S : Wiem. Trudno mu sie do tego przyznać ,ale brakuje mu ciebie.
J : Nie sądzę.
S : to uwierz. Do tego ta durna Sarah, wiesz ta laska co chce sie wbić do naszej paczki ,bo nas uwielbia, łazi za nami jak ten pieprzony cień...
J : Chore dziecko. Kurwa myśli, że tak łatwo uda jej się do nas dostać. Żaal...
S : Cheers bejbe. Ale mam nadzieje ,że przyjedziesz do nas na moje urodziny ?
J : Postaram się.
S : Narazie nie musisz, impra dopiero za miesiąc.
J : OK.
I tak popisałyśmy sobie trochę. Miło ,że za mną tęsknią. Ja za nimi też. Brakuje mi tych zajebistych odpałów... Tu jest nudno i beznadziejnie.
Po jakiejś chwili serfowania po necie, zauważyłam ,ze Nestea wstawiła nowe zdjęcie. :
Shau, skarbie, to dzięki tobie przefarbowałam sobie włosy. Dzięki, że przy mnie byłaś <3
Z użytownikiem : Shaunie Jagguin
W miejscu : u babci Smith.
Dodał/a : Olivia Nestea Smith.
Wyłączyłam laptopa. Bez sensu było się teraz zamartwiać.
Wypiłam łyka mojej wysokosłodzonej oranżady z tesco. No bo co innego zrobić ? Ubrałam się w pidżamkę i poszłam spać.
* RANO *
Obudziłam się a nad moją głową stał nie kto inny tylko... Josh ! Zaczął cos do mnie szeptać. Nic z tego nie zrozumiałam. Pokazywał coś rękami, próbował ściągnął mnie z łóżka...
Obudziłam się w pokoju Zayn'owskim. It's a dream, so silly dream, pomyślałm ,po czym zeszłam na dól na śniadanko.
W kuchni spotkał mnie mały liścik na blacie :
Cześć !
Dzisiaj nagrywamy kawałki na nową płytę. Niall i Louis przyjdą koło dwunastej, mają mało solówek.
Ps. Na stole masz kanapki z masłem orzechowym.
Zayn.
Dwunasta za 2 godziny... Zapowiada się zajebisty dzień, Lol- pomyślałam- po prostu wykurwisty...
*****************
Sorry ze nie pisałam ,ale mama dala mi kare na kompa : (. Obiecuje, poprawie się !
Rozdział mi się nie podoba. Jest nudny, nie miałam pomysłu... Moze następny będzie lepszy...
A tak wgl to dzia za 945 wyś. ! To cudowne : 3
Lepiej nie streszczać tego co się dalej działo. Oglądaliśmy jakiś film wpieprzając pyszną pizze. Miałam w dupie o czym oni gadali,skupiłam się na wegetariańskiej. If you know what I mean : P.
Gdy zjadłam uznałam, że już nie mam po co tam siedzieć. Wyszłam po cichutko z ich karcianej nory, która teraz przerodziła się w brudną norę pełną pudełek od pizz ( chyba tak to się odmienia ), opakować po filmach... Na szczęście udało mi się przejść niezauważalnie.
Na górze postanowiłam wejść na fejsa. Od razu napisała do mnie Swag.
Rozmowa :Swag : Hej lasencjo. Co tam ? Kuzynek już chce cie oddać ?
Ja : Elo. Nie. Najgorsze jest to, że on chyba na serio chce doprowadzić mnie do porządku.
S : Haaha, pozdrów go ode mnie. Nie uda mu sie to. Powinien sie cieszyć ,ze wgl zdołałąś wejść do auta z tym jego lokowatym szoferem.
J : Shaunie ci opowiadała ?
S : Tsa, mi i całej reszcie.
J : Tak wgl to to nie był jego szofer, tylko kolega.
S : Nie ważne, miej to gdzieś jak ja. Kiedy wracasz ? Musze sie zadowolić kazaniami Shau, szybkim upijaniem sie Nestea całującej sie w kącie z Jus'em, a Josh jakoś nie ma nastroju na imprezowanie...
J : To dziwne.
S : Wiem. Trudno mu sie do tego przyznać ,ale brakuje mu ciebie.
J : Nie sądzę.
S : to uwierz. Do tego ta durna Sarah, wiesz ta laska co chce sie wbić do naszej paczki ,bo nas uwielbia, łazi za nami jak ten pieprzony cień...
J : Chore dziecko. Kurwa myśli, że tak łatwo uda jej się do nas dostać. Żaal...
S : Cheers bejbe. Ale mam nadzieje ,że przyjedziesz do nas na moje urodziny ?
J : Postaram się.
S : Narazie nie musisz, impra dopiero za miesiąc.
J : OK.
I tak popisałyśmy sobie trochę. Miło ,że za mną tęsknią. Ja za nimi też. Brakuje mi tych zajebistych odpałów... Tu jest nudno i beznadziejnie.
Po jakiejś chwili serfowania po necie, zauważyłam ,ze Nestea wstawiła nowe zdjęcie. :
Shau, skarbie, to dzięki tobie przefarbowałam sobie włosy. Dzięki, że przy mnie byłaś <3
Z użytownikiem : Shaunie Jagguin
W miejscu : u babci Smith.
Dodał/a : Olivia Nestea Smith.
Wyłączyłam laptopa. Bez sensu było się teraz zamartwiać.
Wypiłam łyka mojej wysokosłodzonej oranżady z tesco. No bo co innego zrobić ? Ubrałam się w pidżamkę i poszłam spać.
* RANO *
Obudziłam się a nad moją głową stał nie kto inny tylko... Josh ! Zaczął cos do mnie szeptać. Nic z tego nie zrozumiałam. Pokazywał coś rękami, próbował ściągnął mnie z łóżka...
Obudziłam się w pokoju Zayn'owskim. It's a dream, so silly dream, pomyślałm ,po czym zeszłam na dól na śniadanko.
W kuchni spotkał mnie mały liścik na blacie :
Cześć !
Dzisiaj nagrywamy kawałki na nową płytę. Niall i Louis przyjdą koło dwunastej, mają mało solówek.
Ps. Na stole masz kanapki z masłem orzechowym.
Zayn.
Dwunasta za 2 godziny... Zapowiada się zajebisty dzień, Lol- pomyślałam- po prostu wykurwisty...
*****************
Sorry ze nie pisałam ,ale mama dala mi kare na kompa : (. Obiecuje, poprawie się !
Rozdział mi się nie podoba. Jest nudny, nie miałam pomysłu... Moze następny będzie lepszy...
A tak wgl to dzia za 945 wyś. ! To cudowne : 3
poniedziałek, 17 września 2012
3. Nie każdy facet to świnia... Są jeszcze marchewko-maniacy, samo-wielbiciele, żarcio-holicy, koto-miłośnicy oraz chorzy na łyżko-fobię... ♥
Nie każdy facet to świnia... Są jeszcze marchewko-maniacy, samo-wielbiciele, żarcio-holicy, koto-miłośnicy oraz chorzy na łyżko-fobię... ♥
Chociaż raz byłam tą dobrą kuzynką i zeszłam do współlokatorów Zayn'a. Za chwilę ujrzałam czterech chłopców, którzy leżą jak te legwany.
Zayn jako pierwszy wszedł do pokoju.
- Już skończyłeś ? Teraz możesz mi powiedzieć ,o której będzie to jedzonko ? I'M HUNGRY !- krzyknął jeden z chłopców.
Wśród nich wyłapałam także Lokowiastego, który przywiózł mnie tutaj.
- Czekaj...- zerknął na wyświetlacz swojej komórki.- Dzwoniłem dokładnie pół godziny temu. Niedługo powinna być.
- Super.- głodny blondyn oblizał usta X D.
Zauważyłam, że grają w karty. Po prostu złączyli w kwadrat cztery kanapy i postawili pomiędzy stoliczek do kawy. Pomysłowe, nie powiem.
Kuzyn jednym ruchem wskoczył do ich " kanapowej nory" i zrobił pozę na legwana XD
Stałam w progu i przyglądałam się im. Nawet mnie nie zauważyli...
Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- A ty to kto ?- zdziwił się jakiś głos za mną.
- Lol. Jak widać Zayn nie uprzedził was, że przez jakiś czas będę z wami mieszkać... Jak to problem, to wspaniale, już mogę iść pakować walizki...
- Nie, no coś ty. Zayn mówił ,że przyjeżdża jego kuzynka, miło mi cię poznać.- uśmiechnął się i, nawet nie zauważyłam kiedy pocałował mnie w dłoń.- Jestem Liam.
- Spoko.- zerknęłam na drzwi.- chyba wypadałoby jednak wziąć tą pizze.
- Faktycznie- zaśmiał się, otworzył drzwi, zapłacił i powędrował z towarem do kuchni. Czując wspaniałą woń mojej ulubionej potrawy, poczłapałam za nim.
-Jaki chcesz kawałek ?- spytał.
- Ten.- i wzięłam całą pizzę wegetariańską, po czym powędrowałam do salonu.
Gdy wróciłam, blondyn nie siedział już w "kanapowej norze", tylko tańczył i śpiewał :
- Przyjechała pizza, aha, oł je, tratata, torba borba, u u ! - nucił, a chłopcy podkładali jakiś durnowaty bit...
- Eee... Pozdro.- skomentowałam. I w ten sposób cała uwaga chłopców została skupiona na mnie. Blondyn przestał tańczyć, a reszta spoglądała na mnie w bezruchu.
- No... To jest moja kuzynka, Lola.
- Dzięki, ale sama potrafię się przedstawić.- powiedziałam, po czym zaczęłam urywać kawałek pizzy. No niestety, trudno się to robi JEDNĄ RĘKĄ !
- Daj ,pomogę ci.- zaśmiał się Zayn.
- Nie musisz.- zignorował to i podszedł do mnie. Zaczął urwać kawałeczek.
- Nie ma za co- uśmiechnął się. Przewróciłam oczami.
- TY MASZ BLUZECZKĘ W KOTKI ! - krzyknął Lokówka, który mnie tutaj przywiózł.
- Tsa, prezent na urodziny...- skomentowałam, po czym wczłapałam się ( jakimś dziwnym cudem ) do ich kanapowej nory.
- Dasz jedną ?- spytał blondyn.
- Jest w kuchni.- szepnęłam. Zrobił smutną minę. O boziu, pierwszy i ostatni raz zlitowałam się nad kimś ,kto jest w jakikolwiek sposób związany z Zayn'em. Dostał ode mnie jeden, malutki kawałek. Cieszył się z tego powodu jak dziecko !
Chociaż raz byłam tą dobrą kuzynką i zeszłam do współlokatorów Zayn'a. Za chwilę ujrzałam czterech chłopców, którzy leżą jak te legwany.
Zayn jako pierwszy wszedł do pokoju.
- Już skończyłeś ? Teraz możesz mi powiedzieć ,o której będzie to jedzonko ? I'M HUNGRY !- krzyknął jeden z chłopców.
Wśród nich wyłapałam także Lokowiastego, który przywiózł mnie tutaj.
- Czekaj...- zerknął na wyświetlacz swojej komórki.- Dzwoniłem dokładnie pół godziny temu. Niedługo powinna być.
- Super.- głodny blondyn oblizał usta X D.
Zauważyłam, że grają w karty. Po prostu złączyli w kwadrat cztery kanapy i postawili pomiędzy stoliczek do kawy. Pomysłowe, nie powiem.
Kuzyn jednym ruchem wskoczył do ich " kanapowej nory" i zrobił pozę na legwana XD
Stałam w progu i przyglądałam się im. Nawet mnie nie zauważyli...
Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- A ty to kto ?- zdziwił się jakiś głos za mną.
- Lol. Jak widać Zayn nie uprzedził was, że przez jakiś czas będę z wami mieszkać... Jak to problem, to wspaniale, już mogę iść pakować walizki...
- Nie, no coś ty. Zayn mówił ,że przyjeżdża jego kuzynka, miło mi cię poznać.- uśmiechnął się i, nawet nie zauważyłam kiedy pocałował mnie w dłoń.- Jestem Liam.
- Spoko.- zerknęłam na drzwi.- chyba wypadałoby jednak wziąć tą pizze.
- Faktycznie- zaśmiał się, otworzył drzwi, zapłacił i powędrował z towarem do kuchni. Czując wspaniałą woń mojej ulubionej potrawy, poczłapałam za nim.
-Jaki chcesz kawałek ?- spytał.
- Ten.- i wzięłam całą pizzę wegetariańską, po czym powędrowałam do salonu.
Gdy wróciłam, blondyn nie siedział już w "kanapowej norze", tylko tańczył i śpiewał :
- Przyjechała pizza, aha, oł je, tratata, torba borba, u u ! - nucił, a chłopcy podkładali jakiś durnowaty bit...
- Eee... Pozdro.- skomentowałam. I w ten sposób cała uwaga chłopców została skupiona na mnie. Blondyn przestał tańczyć, a reszta spoglądała na mnie w bezruchu.
- No... To jest moja kuzynka, Lola.
- Dzięki, ale sama potrafię się przedstawić.- powiedziałam, po czym zaczęłam urywać kawałek pizzy. No niestety, trudno się to robi JEDNĄ RĘKĄ !
- Daj ,pomogę ci.- zaśmiał się Zayn.
- Nie musisz.- zignorował to i podszedł do mnie. Zaczął urwać kawałeczek.
- Nie ma za co- uśmiechnął się. Przewróciłam oczami.
- TY MASZ BLUZECZKĘ W KOTKI ! - krzyknął Lokówka, który mnie tutaj przywiózł.
- Tsa, prezent na urodziny...- skomentowałam, po czym wczłapałam się ( jakimś dziwnym cudem ) do ich kanapowej nory.
- Dasz jedną ?- spytał blondyn.
- Jest w kuchni.- szepnęłam. Zrobił smutną minę. O boziu, pierwszy i ostatni raz zlitowałam się nad kimś ,kto jest w jakikolwiek sposób związany z Zayn'em. Dostał ode mnie jeden, malutki kawałek. Cieszył się z tego powodu jak dziecko !
***
Następnie współ Zayn'a poprzedstawiali mi się. No nie powiem, każdy z nich był nawet przystojny...
Niall - śliczny uśmiech.
Liam - bista figura.
Harry - słodkie włosy.
Louis - ... Ogólnie mnie oczarował *_____*
*************
Hejoł, kochani !
Naprawdę dłuuugo mnie nie było... Szkoła się zaczęła, a ja już pierwszego dnia miałam pod górkę... Wybaczcie też ,że taki krótki rozdział, ale muszę jeszcze przeczytać kilka rozdziałów z książki...
Mimo to jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ... Mamy już 666 wyświetleń ! Cudowne ? Wspaniałe, dziękuję <3
Przypominam o ankiecie, po prawej stronie. : )
Do zobaczenia ! : *
Niall - śliczny uśmiech.
Liam - bista figura.
Harry - słodkie włosy.
Louis - ... Ogólnie mnie oczarował *_____*
*************
Hejoł, kochani !
Naprawdę dłuuugo mnie nie było... Szkoła się zaczęła, a ja już pierwszego dnia miałam pod górkę... Wybaczcie też ,że taki krótki rozdział, ale muszę jeszcze przeczytać kilka rozdziałów z książki...
Mimo to jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ... Mamy już 666 wyświetleń ! Cudowne ? Wspaniałe, dziękuję <3
Przypominam o ankiecie, po prawej stronie. : )
Do zobaczenia ! : *
czwartek, 30 sierpnia 2012
2. Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać ♥
Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać ♥
Tsa, jakoś mi ta podróż minęła. W ciszy... Gościu chyba był zdziwiony tym, jak się zachowuję. Jeżeli często będzie przy Zayn'ie, będzie miał przesrane tak samo jak on.
- Jesteśmy. Poczekaj, otworzę ci drzwi.- powiedział parkując pod wielką willą.
- Nie jestem niepełnosprawna, sama to zrobię. - powiedziałam, po czym otworzyłam drzwi od strony pasażera i wysiadłam z pojazdu. Zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi wejściowych.
- Masz racje, sam sobie dam z tymi wszystkimi bagażami radę.- krzyknął Lokowaty.
Jednym ruchem pociągnęłam za klamkę od drzwi wejściowych, po czym weszłam do środka. Rozejrzałam się wokoło. Był to przepiękny przedpokój. Ba, posiadał wielkość mojego całego mieszkania ! Podłoga była śliska oraz biała, ściany ciemne i bordowe ,a sufit przyozdabiał wielki żyrandol, chyba wysadzany diamentami.
- Nie przywitasz się ?- usłyszałam głos za mną.
Zayn.
- Wiesz, jakoś nie czuję takiej potrzeby.- skomentowałam. Nie był to srogi ton. Przypominał raczej miłą odmowę.
- A szkoda, stęskniłem się za tobą.- powiedział.
- Nie dzwoniąc przez długi czas ?- spytałam. Dopiero się rozkręcam.
- Dzwoniłem.
- Raz. Nie dobijałeś się zbytnio. - podeszłam trochę bliżej. Stałam z nim twarzą w twarz.
- Wina charakteru. Rodziny się nie wybiera.
- Szkoda, bo chętnie bym ją wymieniła.- zaczynała się ostra wymiana słów. Dajesz, kuzynie, pokaż na co cię stać XD.
- Nie doceniasz tego co masz.
- Może dlatego, że mam tak niewiele.
- Jesteś strasznie pyskata, mówił ci to już ktoś kiedyś ?
- Słyszę to co najmniej dziesięć razy dziennie. No chyba ,że zrobię sobie relaksik od domu na jakiś czas- wykrzywiłam usta w szyderczy uśmiech. Nie lubił ,gdy ktoś nie szanował rodziny tak jak ja to robiłam właśnie w tej chwili. Bingo, Lol !- Gdzie jest mój pokój ?
- Na górze, korytarzem do końca, ostatnie drzwi po prawej.- dał mi wskazówki. Jej, normalnie pokazałby mi drogę, musiał się ostro wkurzyć. Nie lubi niemiłych powitań.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i czmychnęłam na górę.
Tsa, jakoś mi ta podróż minęła. W ciszy... Gościu chyba był zdziwiony tym, jak się zachowuję. Jeżeli często będzie przy Zayn'ie, będzie miał przesrane tak samo jak on.
- Jesteśmy. Poczekaj, otworzę ci drzwi.- powiedział parkując pod wielką willą.
- Nie jestem niepełnosprawna, sama to zrobię. - powiedziałam, po czym otworzyłam drzwi od strony pasażera i wysiadłam z pojazdu. Zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi wejściowych.
- Masz racje, sam sobie dam z tymi wszystkimi bagażami radę.- krzyknął Lokowaty.
Jednym ruchem pociągnęłam za klamkę od drzwi wejściowych, po czym weszłam do środka. Rozejrzałam się wokoło. Był to przepiękny przedpokój. Ba, posiadał wielkość mojego całego mieszkania ! Podłoga była śliska oraz biała, ściany ciemne i bordowe ,a sufit przyozdabiał wielki żyrandol, chyba wysadzany diamentami.
- Nie przywitasz się ?- usłyszałam głos za mną.
Zayn.
- Wiesz, jakoś nie czuję takiej potrzeby.- skomentowałam. Nie był to srogi ton. Przypominał raczej miłą odmowę.
- A szkoda, stęskniłem się za tobą.- powiedział.
- Nie dzwoniąc przez długi czas ?- spytałam. Dopiero się rozkręcam.
- Dzwoniłem.
- Raz. Nie dobijałeś się zbytnio. - podeszłam trochę bliżej. Stałam z nim twarzą w twarz.
- Wina charakteru. Rodziny się nie wybiera.
- Szkoda, bo chętnie bym ją wymieniła.- zaczynała się ostra wymiana słów. Dajesz, kuzynie, pokaż na co cię stać XD.
- Nie doceniasz tego co masz.
- Może dlatego, że mam tak niewiele.
- Jesteś strasznie pyskata, mówił ci to już ktoś kiedyś ?
- Słyszę to co najmniej dziesięć razy dziennie. No chyba ,że zrobię sobie relaksik od domu na jakiś czas- wykrzywiłam usta w szyderczy uśmiech. Nie lubił ,gdy ktoś nie szanował rodziny tak jak ja to robiłam właśnie w tej chwili. Bingo, Lol !- Gdzie jest mój pokój ?
- Na górze, korytarzem do końca, ostatnie drzwi po prawej.- dał mi wskazówki. Jej, normalnie pokazałby mi drogę, musiał się ostro wkurzyć. Nie lubi niemiłych powitań.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się i czmychnęłam na górę.
***
- Mówię ci, Shau, to jakaś kompletna masakra.- rozmawiałam z moją przyjaciółką koło dwudziestej pierwszej na skype.
- Mówię ci, Shau, to jakaś kompletna masakra.- rozmawiałam z moją przyjaciółką koło dwudziestej pierwszej na skype.
- Przypomnisz mi, ile już tam jesteś ?
- Ze trzy godziny.
- Faktycznie, masakra- roześmiała się.
- Weź to na poważnie. Od trzech godzin siedzę w czterech ścianach. Umyłam się o dwudziestej ! A wiesz, że nigdy nie biorę prysznica tak wcześnie. Do tego pije na noc ! A przecież ja zawsze wpieprzam orzeski w czekoladzie, żeby nie chodzić po nocach siusiu...- wymieniałam największe wady tego miejsca. Ludzie, byłam ponad osiem godzin drogi do domu ! Dostawałam w tej chwili szału !
- Wiesz, zawsze możesz wyjść z swoich czterech ścian i grzecznie pooglądać meczyk z swoim kuzynem.- powiedziała.- No chyba ,że to nie fan sportu, jest szansa, że obejrzysz jakieś science-fiction albo mrożący krew w żyłach horror lub...
- Shaunie, nie będę z nim rozmawiać ! Dostaję pierdolca przez to miejsce ! Jest takie wielkie, pełne rzeczy Zayn'a i takie... no wielkie !- rozpaczałam, a moja przyjaciółka zaśmiała się melodyjnie.
- Kotku, sądząc po twoim burdelu, raczej nieźle się nudzisz.
- Przecież u siebie zawsze miałam porządek, rozumiesz, ALWAYS !- krzyknęłam.
- Może dlatego ,że prawie nigdy nie bywałaś w domu.- wyjaśniła.- Lol, możesz mi wreszcie powiedzieć skąd ten burdeling ?
- Szukałam mojej bluzy. Jestem przyzwyczajona do upałów, więc spakowałam ją gdzieś na sam dół walizki...
- Której walizki ?
- Też zadawałam sobie to samo pytanie. Do tego byłam wkurwiona ,bo jazda z tym lokowanym typkiem była tak długa, że aż z nudów zjadłam wszystkie moje orzeszki w czekoladzie...
- A teraz opychasz się mega słodzoną oranżadą z tesco ?- spytała.
- Dokładnie.- odpowiedziałam cały czas sącząc napój.- Jutro, o ile wgl stąd wyjdę, kupię sobie zapasy czekolady na cały miesiąc. Muszę jakoś tu przetrwać.
- Lol, to nie potrwa tak długo, zobaczysz ! Zanim się obejrzysz, będziesz już w domu...- próbowała mnie pocieszyć.- Chyba ,że okaże się ,że nie chcesz wracać.
- Pff, jedno słowo i już by mnie tu nie było !
- A może się zakochasz ?- westchnęła.
- Gdybyś siedziała obok, już dawno oberwałabyś poduszką- ostrzegłam- żałuję ,że tak bardzo się do was przyzwyczaiłam.- wypaliłam nagle. Shau spoważniała.
- Nie żałuj, będziemy często rozmawiać przez skype, gg i telefon. Przecież z resztą ekipy też możesz utrzymywać kontakt !- przyznałam jej rację.
Nagle przyszedł do niej sms.Szybciutko odczytała go.
- Nestea napisała ,że mamy jakieś spotkanie...
- Jasne, idź. Ty teraz będziesz się świetnie bawić, a ja opierdalać ,bo moja matka chciała się mnie pozbyć.
- Zrobiła to dla twojego dobra. - uśmiechnęła się przyjaźnie.- zdzwonimy się później ?- spytała. Pokiwałam głową na "tak".- Trzym się.- i wyszła z skype.
Ja też postanowiłam wyłączyć laptopa.
Siedziałam tak przez chwilę w milczeniu.
Mój dołek minął, zastępując się dziką złością. Rzuciłam laptopa w kant kanapy dla rozładowania emocji.
- Zaczął mulić czy co ?- usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców. Kuzyn wskazywał palcem na laptopa ukrytego pod poduszką.
- Nikt nie uczył cię pukać, Zayn ?- spytałam.
- Chciałem sprawdzić jak się masz i... przeprosić za dzisiejszy incydent. Powinienem cię oprowadzić po domu, zapoznać z moimi współlokatorami, powiedzieć, żebyś czuła się jak w domu...
- Czekaj, czekaj.... Współlokatorami ?- zdziwiłam się.
- No, tak. Chodź na dół. Zawsze siedzimy w salonie do północy.
- Jakoś nie mam ochoty- odmówiłam i upiłam łyk oranżady.
- Ale wiesz, zamówiliśmy pizze. Będzie też twoja ulubiona, wegetariańska...- wiedział jak mnie przekonać.
Wkurw minął, zastępując się głodem. Mmm, wegetariańska...
Zaburczało mi w brzuchu.
- Dobra, pójdę poznać tych twoich cholernych współlokatorów, o ile nie zjedzą mi całej pizzy.- kuzyn roześmiał się.
- Nie martw się, będzie calutka twoja.
***********************
Jejku ,dziękuję wam za 480 wyświetleń !
To dla mnie na prawdę bardzo miłe : ).
Dziękuję również za komentarze i obserwujących... Trochę się was tutaj zebrało :D.
I obyście się dalej mnożyli ! XD
Przepraszam ,że tak długo musieliście czekać na NN, ale ostatnimi czasy często spotykałam się z znajomymi na dworze i to dawało mi brak czasu. W końcu, z wakacji trzeba korzystać ,bo zaraz ich nie będzie : (.
Dzisiaj kupowałam już zeszyty do szkoły. Zostały mi tylko takie duperele jak długopisy, ołówki itp.
A wy macie już książki itd. ?
- Ze trzy godziny.
- Faktycznie, masakra- roześmiała się.
- Weź to na poważnie. Od trzech godzin siedzę w czterech ścianach. Umyłam się o dwudziestej ! A wiesz, że nigdy nie biorę prysznica tak wcześnie. Do tego pije na noc ! A przecież ja zawsze wpieprzam orzeski w czekoladzie, żeby nie chodzić po nocach siusiu...- wymieniałam największe wady tego miejsca. Ludzie, byłam ponad osiem godzin drogi do domu ! Dostawałam w tej chwili szału !
- Wiesz, zawsze możesz wyjść z swoich czterech ścian i grzecznie pooglądać meczyk z swoim kuzynem.- powiedziała.- No chyba ,że to nie fan sportu, jest szansa, że obejrzysz jakieś science-fiction albo mrożący krew w żyłach horror lub...
- Shaunie, nie będę z nim rozmawiać ! Dostaję pierdolca przez to miejsce ! Jest takie wielkie, pełne rzeczy Zayn'a i takie... no wielkie !- rozpaczałam, a moja przyjaciółka zaśmiała się melodyjnie.
- Kotku, sądząc po twoim burdelu, raczej nieźle się nudzisz.
- Przecież u siebie zawsze miałam porządek, rozumiesz, ALWAYS !- krzyknęłam.
- Może dlatego ,że prawie nigdy nie bywałaś w domu.- wyjaśniła.- Lol, możesz mi wreszcie powiedzieć skąd ten burdeling ?
- Szukałam mojej bluzy. Jestem przyzwyczajona do upałów, więc spakowałam ją gdzieś na sam dół walizki...
- Której walizki ?
- Też zadawałam sobie to samo pytanie. Do tego byłam wkurwiona ,bo jazda z tym lokowanym typkiem była tak długa, że aż z nudów zjadłam wszystkie moje orzeszki w czekoladzie...
- A teraz opychasz się mega słodzoną oranżadą z tesco ?- spytała.
- Dokładnie.- odpowiedziałam cały czas sącząc napój.- Jutro, o ile wgl stąd wyjdę, kupię sobie zapasy czekolady na cały miesiąc. Muszę jakoś tu przetrwać.
- Lol, to nie potrwa tak długo, zobaczysz ! Zanim się obejrzysz, będziesz już w domu...- próbowała mnie pocieszyć.- Chyba ,że okaże się ,że nie chcesz wracać.
- Pff, jedno słowo i już by mnie tu nie było !
- A może się zakochasz ?- westchnęła.
- Gdybyś siedziała obok, już dawno oberwałabyś poduszką- ostrzegłam- żałuję ,że tak bardzo się do was przyzwyczaiłam.- wypaliłam nagle. Shau spoważniała.
- Nie żałuj, będziemy często rozmawiać przez skype, gg i telefon. Przecież z resztą ekipy też możesz utrzymywać kontakt !- przyznałam jej rację.
Nagle przyszedł do niej sms.Szybciutko odczytała go.
- Nestea napisała ,że mamy jakieś spotkanie...
- Jasne, idź. Ty teraz będziesz się świetnie bawić, a ja opierdalać ,bo moja matka chciała się mnie pozbyć.
- Zrobiła to dla twojego dobra. - uśmiechnęła się przyjaźnie.- zdzwonimy się później ?- spytała. Pokiwałam głową na "tak".- Trzym się.- i wyszła z skype.
Ja też postanowiłam wyłączyć laptopa.
Siedziałam tak przez chwilę w milczeniu.
Mój dołek minął, zastępując się dziką złością. Rzuciłam laptopa w kant kanapy dla rozładowania emocji.
- Zaczął mulić czy co ?- usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców. Kuzyn wskazywał palcem na laptopa ukrytego pod poduszką.
- Nikt nie uczył cię pukać, Zayn ?- spytałam.
- Chciałem sprawdzić jak się masz i... przeprosić za dzisiejszy incydent. Powinienem cię oprowadzić po domu, zapoznać z moimi współlokatorami, powiedzieć, żebyś czuła się jak w domu...
- Czekaj, czekaj.... Współlokatorami ?- zdziwiłam się.
- No, tak. Chodź na dół. Zawsze siedzimy w salonie do północy.
- Jakoś nie mam ochoty- odmówiłam i upiłam łyk oranżady.
- Ale wiesz, zamówiliśmy pizze. Będzie też twoja ulubiona, wegetariańska...- wiedział jak mnie przekonać.
Wkurw minął, zastępując się głodem. Mmm, wegetariańska...
Zaburczało mi w brzuchu.
- Dobra, pójdę poznać tych twoich cholernych współlokatorów, o ile nie zjedzą mi całej pizzy.- kuzyn roześmiał się.
- Nie martw się, będzie calutka twoja.
***********************
Jejku ,dziękuję wam za 480 wyświetleń !
To dla mnie na prawdę bardzo miłe : ).
Dziękuję również za komentarze i obserwujących... Trochę się was tutaj zebrało :D.
I obyście się dalej mnożyli ! XD
Przepraszam ,że tak długo musieliście czekać na NN, ale ostatnimi czasy często spotykałam się z znajomymi na dworze i to dawało mi brak czasu. W końcu, z wakacji trzeba korzystać ,bo zaraz ich nie będzie : (.
Dzisiaj kupowałam już zeszyty do szkoły. Zostały mi tylko takie duperele jak długopisy, ołówki itp.
A wy macie już książki itd. ?
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
1. Jedno miejsce, w którym spędzaliśmy prawie całe swoje dzieciństwo, ma wiele wspomnień ♥
Jedno miejsce, w którym spędzaliśmy prawie całe swoje dzieciństwo, ma wiele wspomnień ♥
Trzy walizki- spakowane.
Dwie torby podręczne- poupychane po brzegi.
Jedna torba podróżna- gotowa do pakowania niezbędnych kosmetyków do ciała, peelingów, kremów, rzeczy do make-up'u, przyborów do pielęgnacji włosów, lakierów...
Zaczęłam wypełniać wolne miejsce w ostatniej wolnej torbie w tym domu. Czy udało mi się wszystko wziąć ? Na styk, ale udało.
Puk, puk.
- Co chcesz, Pat ?- spytałam niezbyt miłym tonem.
- To nie Pat. Z resztą uważam, że do swojej własnej rodzicielki powinno się zwracać raczej mamo, czy jakoś tak.- zwróciłam swój wzrok w stronę drzwi wejściowych.
- Shaunie !- ucieszyłam się na jej widok. Dziwne ,że mama wpuściła ją do mieszkania. W końcu jak kara, to już surowa. Żadnych rozmów z znajomymi; zero wychodzenia poza teren domu.- co ty tutaj robisz ?
- W tej chwili siadam- i rozłożyła się na mojej wygodnej pufie.- a tak na poważnie, to twoja MAMA- podkreśliła to słowo bardzo soczyście- powiadomiła mnie, że dowiedziała się o naszym incydencie...
- Właśnie- przerwałam jej. Wreszcie mogłam dowiedzieć się caluteńkiej prawdy. Przynajmniej ona zawsze była trzeźwa.- chciałabym się dowiedzieć, jak to wszystko wyglądało.
- Nie za ciekawie- próbowała zamknąć ten temat w jednym zdaniu, jednak ja chciałam dotrzeć do prawdy.
- Shau, ze szczegółami- szepnęłam.
Głośno wypuściła powietrze z płuc.
Po chwili ciszy, wreszcie postanowiła przemówić.
- Swag zaczęła troszkę przesadzać... Ba, nawet ostro przegięła ! Podeszła do jakiegoś faceta siedzącego w kącie lokalu z jakąś dziewczyną. Zaciągnęła go na parkiet. Ocierała się o niego i wgl, jak to ona krzyczała, uprawiali "erotic dance". Nie wnikaj w szczegóły, to trzeba było zobaczyć...
- Ale co dalej ? Przecież Swag tylko tańczyła, to normalne...
- Ale jak to ?! Ona jest nienormalna ! Czy podrywałabyś zajętego faceta ?! Potem zaczęła się z nim lizać na środku parkietu. Ta dziewczyna ,z którą siedział, podeszła i walnęła ją w twarz. No i wtedy dopiero zaczęła się dzika plątanina nerwów... - Shaunie mówiła z oczami niczym narkomanka. Zawsze tak wygląda, gdy opowiada coś strasznego ,co mocno nią wstrząsnęło.- Uwierz mi na słowo, nie chciałabyś tam być.
- Coś się jej stało ?- teraz najważniejsze było to, by mogła dalej normalnie funkcjonować.
- Swag nie, ale tej dziewczynie...Krew była wszędzie...
- No ok, Swag ją skasowała... A gdzie wtedy byłam ja ?- to pytanie nie dawało mi spokoju, odkąd Shau zaczęła wgl opowiadać.
- Ty to tam cały czas siedziałaś w kiblu. Ciągle mówiłaś, że chcesz sobie przypudrować nosek.
Wybuchłam śmiechem.
- Przemywałaś sobie twarz mokrym papierem toaletowym.- teraz to ona się śmiała.
I tak przez jakiś czas moja przyjaciółka pomagała mi spakować resztę niezbędnych rzeczy do torby podróżnej.
Trudno powiedzieć o czym rozmawiałyśmy. O wszystkim i o niczym.
Rozstanie z nią jest czymś na prawdę bolesnym. Z resztą paczki też. Jednak Shaunie to była jedyna osoba ,która tak na prawdę znała moje uczucia ( a ja do tych płaczących i użalających się nad sobą laseczek raczej nie należę. Wolę wszystko dusić w sobie ).
- Dziewczynki, przyszłam tylko zapytać, jak wam idzie pakowanie.- spytała czułym matczynym głosem przez lekko uchylone drzwi mojego pokoju.
- Jako tako- odpowiedziałam obojętnie. Shau szturchnęła mnie w ramię. Przewróciłam oczami.- właśnie skończyłyśmy, mamo.
- To dobrze. Samochód zaraz podjedzie.- i odeszła.
Chwileczkę... A to mój ukochany kuzyn ,który zaoferował się do naprostowania mnie nawet po mnie nie przyjedzie ? Wow, ciekawe, czy ta gwiazdeczka nie straciła zbyt dużo kasy na wysłaniu szofera...
Zniosłam wszystkie walizki przed domek. Oczywiście z małą pomocą Shaunie. Lexi też próbowała się udzielić, ale nie pozwoliłam jej tykać swoich rzeczy. Jeszcze tylko siostry mi do pomocy brakowało, nie lubię jej...
Nadjechał czarny, dość duży samochód, który na bagażniku posiadał wielką oponę. Zza drzwi od strony pasażera wysiadł chłopak, posiadający kręcone włosy na głowie. Kolor jego loczków przypominał gorzką czekoladę. Miał na sobie zwykłą, szarą koszulkę oraz zieloną bluzę z nike. Na nogach widniały czarne, długie spodnie, które ewidentnie miały trochę za nisko krok.
Chłopak zdjął policyjne okulary przeciwsłoneczne, ukazując przy tym swój uśmiech, przyozdobiony dołeczkami w policzkach.
- Dzień dobry, Pani Thoren- przywitał się z moją mamą.
- Cześć, Harry !- uśmiechnęła się przyjaźnie.- A to jest moja córka Lexi-Anne - jak mnie denerwowały te jej idiotyczne dwa imiona...- , drugie dziecko, Lola, z którą będziesz mieć przyjemność spędzać czas, oraz jej przyjaciółka Shaunie.- przywitał się z nami skinieniem głowy.
- W takim razie pożegnaj się z wszystkimi i w drogę.- przytuliłam mocno Shau oraz zerknęłam kątem oka ( tak, wiem, nie ma kąta oka XD ) na Pat i Lexi.
Z uniesioną głową wsiadłam na miejsce obok kierowcy. Przez przyciemnioną szybę widziałam, że jeszcze przez chwilę o czymś rozmawiali. Potem wypytam o wszystko Shaunie.
Lokowany włożył moje walizki do bagażnika, po czym zasiadł za kierownicą.
- Jedziemy ?- spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Głupie pytanie- odpowiedziałam i włożyłam słuchawki do uszu.
O tak, coś czuję ,że mój bunt będzie nie do wytrzymania. Kochany kuzynie, to będzie dopiero początek, przygotuj się XD.
Po dwóch godzinkach moja MP4 zdechła. Czemu jej nie doładowałam przed wyjazdem ? D:
Wyjęłam słuchawki z uszu.
- Już nie słuchasz ? - spytał zdziwiony.
- Nie. Rozładowała się. - odparłam.
- Możesz puścić coś z radia- zaproponował. No proszę, myśli sobie ,że uda mu się zaprzyjaźnić , jak będzie ze mną rozmawiać... To nie takie proste, kotku.
Zajrzałam do skrytki z płytami, i zaczęłam przeglądać każdą po kolei.
One Direction, Cher Lloyd, Coldplay, Cheryl Cole...
- Preferujesz jedynie pop ?- skrzywiłam się.
- Tak. A ty czego słuchasz ?- zapytał.
- Na pewno nie tego...- z takiego rodzaju muzyki lubiłam jedynie Jasmine V. I to jej nutki miałam w tej chwili ochotę posłuchać...
Zaczął nastawiać radio. Szum, szum , szum, szum... wiadomości i szum.
- Eee... Tutaj radio raczej nie działa.- no co on nie powie ? Przejeżdżamy przez jakąś wielką dziurę !
- Wiesz przynajmniej ile jeszcze do Londynu ?- zapytałam po chwili ciszy.
- Jakieś... 5-6 godzin.
To będzie na prawdę nudna podróż...
********************
Witam was przy pierwszym rozdziale ! :D Miałam go dodać w poniedziałek, ale po napisaniu nie mogłam się doczekać, by go opublikować XD
Ktoś to wgl czyta ? :P
Trzy walizki- spakowane.
Dwie torby podręczne- poupychane po brzegi.
Jedna torba podróżna- gotowa do pakowania niezbędnych kosmetyków do ciała, peelingów, kremów, rzeczy do make-up'u, przyborów do pielęgnacji włosów, lakierów...
Zaczęłam wypełniać wolne miejsce w ostatniej wolnej torbie w tym domu. Czy udało mi się wszystko wziąć ? Na styk, ale udało.
Puk, puk.
- Co chcesz, Pat ?- spytałam niezbyt miłym tonem.
- To nie Pat. Z resztą uważam, że do swojej własnej rodzicielki powinno się zwracać raczej mamo, czy jakoś tak.- zwróciłam swój wzrok w stronę drzwi wejściowych.
- Shaunie !- ucieszyłam się na jej widok. Dziwne ,że mama wpuściła ją do mieszkania. W końcu jak kara, to już surowa. Żadnych rozmów z znajomymi; zero wychodzenia poza teren domu.- co ty tutaj robisz ?
- W tej chwili siadam- i rozłożyła się na mojej wygodnej pufie.- a tak na poważnie, to twoja MAMA- podkreśliła to słowo bardzo soczyście- powiadomiła mnie, że dowiedziała się o naszym incydencie...
- Właśnie- przerwałam jej. Wreszcie mogłam dowiedzieć się caluteńkiej prawdy. Przynajmniej ona zawsze była trzeźwa.- chciałabym się dowiedzieć, jak to wszystko wyglądało.
- Nie za ciekawie- próbowała zamknąć ten temat w jednym zdaniu, jednak ja chciałam dotrzeć do prawdy.
- Shau, ze szczegółami- szepnęłam.
Głośno wypuściła powietrze z płuc.
Po chwili ciszy, wreszcie postanowiła przemówić.
- Swag zaczęła troszkę przesadzać... Ba, nawet ostro przegięła ! Podeszła do jakiegoś faceta siedzącego w kącie lokalu z jakąś dziewczyną. Zaciągnęła go na parkiet. Ocierała się o niego i wgl, jak to ona krzyczała, uprawiali "erotic dance". Nie wnikaj w szczegóły, to trzeba było zobaczyć...
- Ale co dalej ? Przecież Swag tylko tańczyła, to normalne...
- Ale jak to ?! Ona jest nienormalna ! Czy podrywałabyś zajętego faceta ?! Potem zaczęła się z nim lizać na środku parkietu. Ta dziewczyna ,z którą siedział, podeszła i walnęła ją w twarz. No i wtedy dopiero zaczęła się dzika plątanina nerwów... - Shaunie mówiła z oczami niczym narkomanka. Zawsze tak wygląda, gdy opowiada coś strasznego ,co mocno nią wstrząsnęło.- Uwierz mi na słowo, nie chciałabyś tam być.
- Coś się jej stało ?- teraz najważniejsze było to, by mogła dalej normalnie funkcjonować.
- Swag nie, ale tej dziewczynie...Krew była wszędzie...
- No ok, Swag ją skasowała... A gdzie wtedy byłam ja ?- to pytanie nie dawało mi spokoju, odkąd Shau zaczęła wgl opowiadać.
- Ty to tam cały czas siedziałaś w kiblu. Ciągle mówiłaś, że chcesz sobie przypudrować nosek.
Wybuchłam śmiechem.
- Przemywałaś sobie twarz mokrym papierem toaletowym.- teraz to ona się śmiała.
I tak przez jakiś czas moja przyjaciółka pomagała mi spakować resztę niezbędnych rzeczy do torby podróżnej.
Trudno powiedzieć o czym rozmawiałyśmy. O wszystkim i o niczym.
Rozstanie z nią jest czymś na prawdę bolesnym. Z resztą paczki też. Jednak Shaunie to była jedyna osoba ,która tak na prawdę znała moje uczucia ( a ja do tych płaczących i użalających się nad sobą laseczek raczej nie należę. Wolę wszystko dusić w sobie ).
- Dziewczynki, przyszłam tylko zapytać, jak wam idzie pakowanie.- spytała czułym matczynym głosem przez lekko uchylone drzwi mojego pokoju.
- Jako tako- odpowiedziałam obojętnie. Shau szturchnęła mnie w ramię. Przewróciłam oczami.- właśnie skończyłyśmy, mamo.
- To dobrze. Samochód zaraz podjedzie.- i odeszła.
Chwileczkę... A to mój ukochany kuzyn ,który zaoferował się do naprostowania mnie nawet po mnie nie przyjedzie ? Wow, ciekawe, czy ta gwiazdeczka nie straciła zbyt dużo kasy na wysłaniu szofera...
Zniosłam wszystkie walizki przed domek. Oczywiście z małą pomocą Shaunie. Lexi też próbowała się udzielić, ale nie pozwoliłam jej tykać swoich rzeczy. Jeszcze tylko siostry mi do pomocy brakowało, nie lubię jej...
Nadjechał czarny, dość duży samochód, który na bagażniku posiadał wielką oponę. Zza drzwi od strony pasażera wysiadł chłopak, posiadający kręcone włosy na głowie. Kolor jego loczków przypominał gorzką czekoladę. Miał na sobie zwykłą, szarą koszulkę oraz zieloną bluzę z nike. Na nogach widniały czarne, długie spodnie, które ewidentnie miały trochę za nisko krok.
Chłopak zdjął policyjne okulary przeciwsłoneczne, ukazując przy tym swój uśmiech, przyozdobiony dołeczkami w policzkach.
- Dzień dobry, Pani Thoren- przywitał się z moją mamą.
- Cześć, Harry !- uśmiechnęła się przyjaźnie.- A to jest moja córka Lexi-Anne - jak mnie denerwowały te jej idiotyczne dwa imiona...- , drugie dziecko, Lola, z którą będziesz mieć przyjemność spędzać czas, oraz jej przyjaciółka Shaunie.- przywitał się z nami skinieniem głowy.
- W takim razie pożegnaj się z wszystkimi i w drogę.- przytuliłam mocno Shau oraz zerknęłam kątem oka ( tak, wiem, nie ma kąta oka XD ) na Pat i Lexi.
Z uniesioną głową wsiadłam na miejsce obok kierowcy. Przez przyciemnioną szybę widziałam, że jeszcze przez chwilę o czymś rozmawiali. Potem wypytam o wszystko Shaunie.
Lokowany włożył moje walizki do bagażnika, po czym zasiadł za kierownicą.
- Jedziemy ?- spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Głupie pytanie- odpowiedziałam i włożyłam słuchawki do uszu.
O tak, coś czuję ,że mój bunt będzie nie do wytrzymania. Kochany kuzynie, to będzie dopiero początek, przygotuj się XD.
Po dwóch godzinkach moja MP4 zdechła. Czemu jej nie doładowałam przed wyjazdem ? D:
Wyjęłam słuchawki z uszu.
- Już nie słuchasz ? - spytał zdziwiony.
- Nie. Rozładowała się. - odparłam.
- Możesz puścić coś z radia- zaproponował. No proszę, myśli sobie ,że uda mu się zaprzyjaźnić , jak będzie ze mną rozmawiać... To nie takie proste, kotku.
Zajrzałam do skrytki z płytami, i zaczęłam przeglądać każdą po kolei.
One Direction, Cher Lloyd, Coldplay, Cheryl Cole...
- Preferujesz jedynie pop ?- skrzywiłam się.
- Tak. A ty czego słuchasz ?- zapytał.
- Na pewno nie tego...- z takiego rodzaju muzyki lubiłam jedynie Jasmine V. I to jej nutki miałam w tej chwili ochotę posłuchać...
Zaczął nastawiać radio. Szum, szum , szum, szum... wiadomości i szum.
- Eee... Tutaj radio raczej nie działa.- no co on nie powie ? Przejeżdżamy przez jakąś wielką dziurę !
- Wiesz przynajmniej ile jeszcze do Londynu ?- zapytałam po chwili ciszy.
- Jakieś... 5-6 godzin.
To będzie na prawdę nudna podróż...
********************
Witam was przy pierwszym rozdziale ! :D Miałam go dodać w poniedziałek, ale po napisaniu nie mogłam się doczekać, by go opublikować XD
Ktoś to wgl czyta ? :P
sobota, 18 sierpnia 2012
O.Prolog.
Proponuję zapoznać się wpierw z zakładkami na górze, tzn. " Główni" , " Znajomi 1D", " Paczka Lol" , "Rodzina Loli" i "Inni" aby lepiej obeznać się w opowiadaniu.
- Znów wpadłaś w tarapaty, Lola. Ile razy ci mówiłam, że masz unikać wpadek, szczególnie w wakacje ! Idziesz już do drugiej klasy, licealistko. Powinnaś o siebie dbać, a nie szlajać się z jakimiś aroganckimi hultajami ! Jak ja cię wychowałam ? Oh, ręce mi normalnie opadają... - moja matka jak zwykle robiła mi wykłady na temat tego, jak mam się zachowywać, kogo unikać itp., itd.
Ale może nie zaczynajmy mojej historii od tego właśnie wydarzenia. Przenieśmy się noc wstecz, a dokładniej do godziny 23:30.
Dostałam sms-a od Swag.
Primo balerino, długo mam jeszcze czekać aż ruszysz swoje szanowne cztery litery i wyjdziesz z swojego zasranego pokoju ?
Od razu wyjrzałam przez okno. Stała tam caluteńka paczka. Swag, Nestea, Shaunie, Josh i Justin.
Cichutko czmychnęłam do przedpokoju i jak debil zaczęłam pospiesznie wkładać stópki do nowiutkich trampek. Chociaż ,że to nadal było lato, wolałam zarzucić na ramiona cieniutkie bolerko.
- Strzałka kochani.- szepnęłam próbując jak najciszej zamknąć drzwi od mieszkania.- co was tutaj sprowadza ?
- MELANŻ BICZ !- krzyknął już troszkę wstawiony Justin.
- Zamknij ryj tchórzofretko !- wszyscy byliśmy już przyzwyczajeni do dziwacznych tekstów Swag.- chcesz żeby Lol miała przypał ?!- szeptała, ale była wkurzona.
- Dobra, możemy już iść ?- spytała Shaunie.
- Ty nas pośpieszasz ?!- Nestea dostała szoku termicznego. Shau zawsze była przeciwna wymykaniu się z domu czy melanżom, chociaż ,że czasem zdarzyło wymknąć jej się z mieszkania czy ostro zabalować.
Wkońcu dotarliśmy do klubu, co prawda z małą pomocą Shaunie, która chciała jak najszybciej wejść do klubu, żeby z niego jak najszybciej wyjść.
Zaczęłam od wypicia kilku kieliszków. Nie miałam doła, po prostu Swag dużo chlała, nie chciałam aby piła samotnie. Potem wypiłam ze dwa drinki razem z Shaunie i rozpoczęliśmy niezłą zabawę na parkiecie ( tzn. ja i Swag tańczyłyśmy z nadmiaru alkoholu, Shau chciała się po prostu pobawić na trzeźwo, bo raczej po dwóch drinkach trudno się upić. Josh siedział przy barze i sączył piwko, a Jus i Nestea lizali się w męskim kiblu.
Nie wiem co było dalej, płyta mi się zacięła.
Obudziłam się w swoim pokoju. Nade mną widniała twarz matki. Resztę historyjki już chyba kojarzycie z początku prologu.
Żeby nie było, nie jestem alkoholiczką. Ja po prostu piję ,jeśli towarzystwo też pije. Nie chlam kiedy towarzystwo robi sobie nockę bez alko- proste. Nie jestem uzależniona i szczerze mówiąc- nigdy nie doświadczyłam takiego uczucia.
No ale wróćmy do sensu naszej ( a w zasadzie to mojej ) historyjki...
- Myślałam nad tym na prawdę długo i doszłam do wniosku ,że wyślę cię do kuzyna.- i mój zajebisty świat w jedną sekundkę legł w gruzach, a ja nie miałam nic do powiedzenia.
- Znów wpadłaś w tarapaty, Lola. Ile razy ci mówiłam, że masz unikać wpadek, szczególnie w wakacje ! Idziesz już do drugiej klasy, licealistko. Powinnaś o siebie dbać, a nie szlajać się z jakimiś aroganckimi hultajami ! Jak ja cię wychowałam ? Oh, ręce mi normalnie opadają... - moja matka jak zwykle robiła mi wykłady na temat tego, jak mam się zachowywać, kogo unikać itp., itd.
Ale może nie zaczynajmy mojej historii od tego właśnie wydarzenia. Przenieśmy się noc wstecz, a dokładniej do godziny 23:30.
Dostałam sms-a od Swag.
Primo balerino, długo mam jeszcze czekać aż ruszysz swoje szanowne cztery litery i wyjdziesz z swojego zasranego pokoju ?
Od razu wyjrzałam przez okno. Stała tam caluteńka paczka. Swag, Nestea, Shaunie, Josh i Justin.
Cichutko czmychnęłam do przedpokoju i jak debil zaczęłam pospiesznie wkładać stópki do nowiutkich trampek. Chociaż ,że to nadal było lato, wolałam zarzucić na ramiona cieniutkie bolerko.
- Strzałka kochani.- szepnęłam próbując jak najciszej zamknąć drzwi od mieszkania.- co was tutaj sprowadza ?
- MELANŻ BICZ !- krzyknął już troszkę wstawiony Justin.
- Zamknij ryj tchórzofretko !- wszyscy byliśmy już przyzwyczajeni do dziwacznych tekstów Swag.- chcesz żeby Lol miała przypał ?!- szeptała, ale była wkurzona.
- Dobra, możemy już iść ?- spytała Shaunie.
- Ty nas pośpieszasz ?!- Nestea dostała szoku termicznego. Shau zawsze była przeciwna wymykaniu się z domu czy melanżom, chociaż ,że czasem zdarzyło wymknąć jej się z mieszkania czy ostro zabalować.
Wkońcu dotarliśmy do klubu, co prawda z małą pomocą Shaunie, która chciała jak najszybciej wejść do klubu, żeby z niego jak najszybciej wyjść.
Zaczęłam od wypicia kilku kieliszków. Nie miałam doła, po prostu Swag dużo chlała, nie chciałam aby piła samotnie. Potem wypiłam ze dwa drinki razem z Shaunie i rozpoczęliśmy niezłą zabawę na parkiecie ( tzn. ja i Swag tańczyłyśmy z nadmiaru alkoholu, Shau chciała się po prostu pobawić na trzeźwo, bo raczej po dwóch drinkach trudno się upić. Josh siedział przy barze i sączył piwko, a Jus i Nestea lizali się w męskim kiblu.
Nie wiem co było dalej, płyta mi się zacięła.
Obudziłam się w swoim pokoju. Nade mną widniała twarz matki. Resztę historyjki już chyba kojarzycie z początku prologu.
Żeby nie było, nie jestem alkoholiczką. Ja po prostu piję ,jeśli towarzystwo też pije. Nie chlam kiedy towarzystwo robi sobie nockę bez alko- proste. Nie jestem uzależniona i szczerze mówiąc- nigdy nie doświadczyłam takiego uczucia.
No ale wróćmy do sensu naszej ( a w zasadzie to mojej ) historyjki...
- Myślałam nad tym na prawdę długo i doszłam do wniosku ,że wyślę cię do kuzyna.- i mój zajebisty świat w jedną sekundkę legł w gruzach, a ja nie miałam nic do powiedzenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)